Wizyta komisarza ds. handlu Marosza Szefczovicza w USA nie przyniosła rezultatu w postaci porozumienia, jakiego chcieliśmy – poinformował w czwartek rzecznik KE Olof Gill. Dodał, że przyczyniła się jednak do wzmocnienia relacji z nową administracją USA.
Szefczovicz w ostatnich dniach był w USA, gdzie próbował przekonać przedstawicieli nowej administracji, że nakładanie ceł na UE jest szkodliwe dla obu stron.
Gill powiedział, że wizyta komisarza pozwoliła na ponowne przedstawienie w Waszyngtonie unijnej argumentacji w sprawach dotyczących handlu i tego, „dlaczego uważamy, że cła i cła odwetowe są szkodliwe i nikomu nie przynoszą korzyści, i dlaczego w naszym wspólnym interesie chcemy znaleźć korzystne dla obu stron umowy, a nie tego typu środki i środki odwetowe”.
„Kontakty między Unią Europejską a administracją USA trwają i mamy nadzieję, że doprowadzą do tego rodzaju rezultatu, o których mówimy, a nie do odwrotnego” – dodał.
Komisarz ds. handlu przebywa obecnie w Chinach. Rozmowy mają dotyczyć m.in. „możliwości” w stosunkach handlowych UE z Chinami.
„Obejmuje to szereg priorytetów, w których Unia Europejska chce poczynić postępy, takich jak wzajemność, przejrzystość, dostęp na bardziej stabilnych podstawach do rynków chińskich, na uczciwszych zasadach dla naszych firm” – powiedział, nie podając jednak szczegółów.
Rzecznik KE był też pytany o nowe zapowiedzi USA nałożenia dodatkowych ceł na import samochodów. Gill nazwał to „aktem gospodarczego samookaleczenia przez Stany Zjednoczone”.
„Od dziś będziemy przygotowywać się na (…) proporcjonalną, stanowczą, dobrze skalibrowaną, dobrze wymierzoną odpowiedź na wszelkie przyszłe środki ogłoszone przez Stany Zjednoczone, a ostateczna lista produktów, wobec których proponujemy naszym państwom członkowskim zastosowanie środków zaradczych, będzie tak dobrana, aby wywrzeć maksymalny wpływ na Stany Zjednoczone i zminimalizować wpływ na naszą europejską gospodarkę” – wyjaśnił.
Nie podał jednak terminu, w którym należy spodziewać się reakcji UE. „Mogę zapewnić, że będzie ona terminowa, solidna, dobrze skalibrowana i że osiągnie zamierzony skutek” – podsumował.
Administracja USA ogłosiła w środę, że 2 kwietnia nałoży 25-procentowe cło na wszystkie importowane samochody osobowe i lekkie ciężarówki. Dotychczasowa stawka wynosiła 2,5 proc.
Przewodniczący Komisji Handlu Międzynarodowego Parlamentu Europejskiego, europoseł Bernd Lange (S&D), ocenił, że „prezydent Trump w pojedynkę sprawił, iż każdy nowy samochód w USA stał się znacznie droższy. Pod fałszywym pretekstem bezpieczeństwa narodowego i przy użyciu kryteriów stworzonych z powietrza prezydent Trump próbuje uzasadnić wszelkiego rodzaju nielegalne i szkodliwe środki taryfowe, nie biorąc pod uwagę szkodliwego wpływu na pracowników, przedsiębiorstwa, a przede wszystkim konsumentów” – ocenił.
Jego zdaniem „najwyraźniej musimy dojść do eskalacji, zanim USA będą gotowe usiąść do stołu i negocjować”. „Jedno jest jasne: nie pozwolimy, aby USA stosowały wobec nas przymus. Jesteśmy gotowi na każdą opcję i odpowiemy stanowczo i mocno. Nasze środki zaradcze dotyczące stali i aluminium nie wystarczą. Jeśli USA nielegalnie zaatakują nasze podstawowe interesy gospodarcze, UE powinna położyć na stole cła na usługi cyfrowe, w których USA mają ogromną nadwyżkę (w handlu – PAP)” – podkreślił.
Amerykańskie cła na samochody mają wejść w życie 2 kwietnia, razem z „cłami wzajemnymi” mającymi w teorii wyrównać stawki celne stosowane przez inne państwa. Trump określił ten dzień mianem „dnia wyzwolenia Ameryki”.
Prezydent ocenił, że decyzja ta sprawi, iż zagraniczne firmy zwiększą produkcję aut w USA, a inne przeniosą tam swoje fabryki. Cła – jak dodał – mają przynieść budżetowi 100 mld dolarów, są „na stałe” i nie będzie z nich żadnych wyłączeń. (27.03.2025)
Odpowiedzialność redakcyjną za publikację ponosi PAP.