Komisja Europejska ma uprawnienia, by reagować na przywracanie przez kraje kontroli na granicach, ale z nich nie korzysta – powiedział PAP ekspert CEPS Davide Colombi. Jak dodał, brak działań ze strony KE zagraża strefie Schengen. W jego ocenie, obecne działania Niemiec są bezprecedensowe.
Niemieckie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zapowiedziało przywrócenie od poniedziałku kontroli na wszystkich granicach lądowych na pół roku. Poinformowało o tym Komisję Europejską. Kontrole na granicy Niemiec z Polską obowiązują od października 2023 r.
Nową zapowiedź Berlina premier Donald Tusk uznał za nieakceptowalną. We wtorek ogłosił, że będzie starać się o konsultacje z innymi państwami „dotkniętymi decyzjami” Niemiec. Z kolei polska delegacja Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w Parlamencie Europejskim zabiega, by sprawą zajęła się europarlamentarna komisja LIBE. Europosłowie chcą, by Komisja Europejska przedstawiła swoją opinię w tej sprawie.
KE poinformowała we wtorek, że otrzymała zawiadomienie od Niemiec i teraz analizuje jego zasadność. Przypomniała przy tym, że w strefie Schengen kontrole mogą zostać przywrócone jedynie w wyjątkowych i uzasadnionych sytuacjach.
Kraj chcący przywrócić kontrole na granicy musi najpierw zawiadomić o tym KE; może to zrobić maksymalnie na okres sześciu miesięcy. By po upływie terminu kontrole dalej obowiązywały, państwa – co stało się utartą praktyką – mogą wysłać kolejny wniosek. Od 2015 r. takich zawiadomień wpłynęło ponad 400. Do strefy Schengen, obszaru pozwalającego na swobodne przemieszczanie się, należy 29 państw (25 spośród 27 krajów członkowskich UE).
Schengen jest kluczowa dla przedsiębiorców funkcjonujących na jednolitym rynku.
Colombi z brukselskiego think tanku Centrum Studiów nad Polityką Europejską (CEPS) podkreślił, że część państw, które od 2015 r. decydowały się na przywrócenie kontroli, w tym Niemcy, robiły to bezprawnie. Jak mówił, działo się tak, ponieważ wielokrotnie przedłużały okres obowiązywania kontroli bez przedstawienia przekonujących dowodów na to, że istnieje „zagrożenie dla porządku publicznego lub bezpieczeństwa wewnętrznego”. Ekspert zaznaczył też, że kontrole powinny być przywracane tylko wtedy, gdy zagrożenie jest nowe, a więc notyfikowane do KE kontrole nie są po prostu kontynuacją poprzednich.
Za brak działań w kwestii przywracania kontroli w strefie Schengen krytykował Komisję Parlament Europejski. Europarlament wielokrotnie też apelował do KE o przeprowadzanie bardziej dociekliwej oceny, czy przywracane na granicach kontrole są uzasadnione. W rezolucji z lipca 2021 r. uznał, że KE jest „powolna” lub „zdecydowanie niechętna” wszczynaniu postępowań o naruszenie prawa Unii wobec krajów, które nadmiernymi kontrolami na granicach mogły zaburzać funkcjonowanie strefy Schengen. Chodzi o postępowania, które mogą się skończyć pozwem do Trybunału Sprawiedliwości UE.
„Komisja w dużej mierze powstrzymała się od wykonywania tych uprawnień, decydując się zamiast tego na dyplomację poprzez nieformalne konsultacje i dialogi polityczne, które okazały się nieskuteczne i nieefektywne” – powiedział PAP Colombi. „Przełożyło się to na lukę w egzekwowaniu prawa, a także na podważanie integralności i funkcjonowania strefy Schengen” – zauważył ekspert.
Jak dodał, krok Berlina tym razem jest bez precedensu, ponieważ kontrole dotyczą wszystkich granic Niemiec – a nie jak poprzednio jedynie Polski, Czech, Szwajcarii i Austrii.
W ocenie Colombiego KE jako strażniczka unijnych traktatów ma obowiązek zapewnić zgodność z prawem UE, w tym z Kodeksem granicznym Schengen. „Oznacza to, że powinna wydawać opinie na temat proporcjonalności kontroli na granicach wewnętrznych i wszczynać postępowania w sprawie naruszenia przeciwko państwom członkowskim, które łamią Kodeks poprzez bezprawne ponowne wprowadzenie lub przedłużenie tych kontroli” – zaznaczył ekspert. (12.09.2024)
Odpowiedzialność redakcyjną za publikację ponosi PAP.