da flag go to the original language article
This article has been translated by Artificial Intelligence (AI). The news agency is not responsible for the content of the translated article. The original was published by Ritzau.

Państwa UE we wtorek zawarły umowę dotyczącą rybołówstwa w Bałtyku, w której nadal będzie miejsce na połowy zagrożonych zasobów pomimo ostrzeżeń ze strony doradztwa biologicznego i Komisji Europejskiej.

Minister żywności, rolnictwa i rybołówstwa Jacob Jensen (V) przyznaje, że stan środowiska „jest napięty”. Jednocześnie cieszy się, że udało się zachować kwoty dla niektórych zagrożonych gatunków.

– Cieszę się, że jako kraj przewodniczący udało nam się osiągnąć kompromis z szerokim poparciem wśród państw członkowskich, mówi Jacob Jensen w komunikacie prasowym.

Duński minister rybołówstwa prowadził negocjacje w UE w ramach duńskiej prezydencji w UE.

Komisja Europejska na podstawie doradztwa naukowego zaproponowała znaczne ograniczenie dla m.in. dorsza i śledzia.

Państwa, pomimo doradztwa, zdecydowały się utrzymać rybołówstwo śledzia i dorsza z kwotami ubocznymi na tym samym poziomie co w tym roku w zachodnim Bałtyku.

Rybołówstwo śledzia z rzeczywistymi kwotami – nie ubocznymi – zostało utrzymane w trzech innych obszarach Bałtyku.

Jednocześnie kwota dla szprota wzrasta o 41 procent. Szprot to ryba śledziowa, która głównie służy do produkcji mączki rybnej i oleju rybnego. Sprzedawana jest również jako śledź bez ości.

Kwota dla flądry zostaje zmniejszona o trzy procent. Tutaj państwa zdecydowały się podążać za doradztwem biologów i Komisji Europejskiej.

– Dla mnie kompromis odzwierciedla właściwe równowagi, w których umożliwiamy rybołówstwo tych gatunków i w tych ilościach, które dopuszcza doradztwo. Ale jednocześnie dbamy o te zasoby rybne, które są pod dużym naciskiem, mówi Jacob Jensen.

Postanowiono utrzymać zakaz rekreacyjnego połowu dorsza, a rybołówstwo dorsza jest całkowicie zamknięte w okresie tarła ryb w całym Bałtyku.