Komisja Europejska planuje obecnie przetarg europejski na gigafabryki AI; będą mogły w nim wziąć udział także firmy spoza Unii Europejskiej – powiedział Polskiej Agencji Prasowej wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski. Podkreślił, że Polska nie składa broni w sprawie bałtyckiej gigafabryki, ale Estonia i Łotwa wycofały się z projektu.
W lutym bieżącego roku szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosiła, że unijny fundusz sfinansuje pięć gigafabryk sztucznej inteligencji w Unii Europejskiej, które mają być zaprojektowane z myślą o wdrażaniu bardzo dużych modeli i aplikacji AI na niespotykaną dotąd skalę. Powstanie gigafabryk jest zależne od przepisów, nad którymi pracuje obecnie Komisja Europejska. Polska jako lider wraz z Litwą, Łotwą i Estonią oraz firmami i instytucjami naukowymi z tych krajów stworzyła w czerwcu konsorcjum Baltic AI GigaFactory. Zgłoszenie bałtyckiej gigafabryki zostało w lipcu przyjęte przez Komisję Europejską, a w listopadzie do konsorcjum dołączyły Czechy.
– Prace nad przepisami w Komisji Europejskiej nadal trwają, ale zasady budowania gigafabryk na pewno się zmienią, ponieważ Komisja postanowiła zmienić swoją perspektywę i wycofać się z pierwotnych ustaleń – przekazał w rozmowie z Polską Agencją Prasową (PAP) wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski. Jak zaznaczył, zasady opracowane na początku bieżącego roku zakładały konkurs, w którym miały uczestniczyć państwa członkowskie wraz z konsorcjami, czyli zainteresowanymi organizacjami biznesowymi i naukowymi. Obecnie Komisja planuje jednak przetarg europejski.
– Czyli tak samo, jak Unia Europejska kupuje artykuły biurowe, tak samo będzie kupowała gigafabryki sztucznej inteligencji. Oznacza to, że po ogłoszeniu przetargu do wybudowania gigafabryk będą się zgłaszały wyłącznie firmy, które będą oceniane według ustalonych wcześniej zasad. Na koniec zostanie ogłoszona lista z wynikami, co jest standardem w przetargach organizowanych też w Polsce. Do przetargu będą mogły zgłaszać się też konsorcja kilku firm do budowy jednej gigafabryki w danym kraju – tłumaczył wiceminister.
Na pytanie, co to oznacza dla projektu bałtyckiej gigafabryki, Standerski przekazał, że resort cyfryzacji nie składa broni. – Dalej będziemy wspierać już nie tylko konsorcjum bałtyckiej gigafabryki, ale wszystkie firmy, które będą chciały zgłosić się do przetargu europejskiego. Jestem umówiony na spotkanie z przedsiębiorcami z konsorcjum, a także z przedstawicielami lokalizacji w Polsce, które zgłosiły się do projektu. Biuro projektowe gigafabryki przy Ministerstwie Cyfryzacji dalej działa. My niczego tutaj nie kończymy, będziemy uczestniczyć w tym procesie – zapewnił wiceszef resortu.
Dodał, że w projekcie nadal z Polską chcą uczestniczyć Czechy i Litwa. Natomiast Estonia i Łotwa szukają obecnie „innych możliwości”.
– Wykonaliśmy bardzo dużą pracę, za którą jestem ogromnie wdzięczny. Bardzo zbliżyły się relacje pomiędzy państwami bałtyckimi, Polską a Czechami, także poprzez nawiązanie kontaktów z firmami. Obecnie w konsorcjum (bałtyckiej gigafabryki – PAP) jest już ponad 270 firm z różnych krajów i one zaczęły ze sobą rozmawiać, zaczęły się spotykać, współpracować. Więc jest to konkretna wartość – powiedział Standerski.
Jak wskazał, zgodnie z najnowszą propozycją Komisji Europejskiej państwa członkowskie „powinny wyłożyć pieniądze z góry” na gigafabrykę w ich kraju, jeszcze przed rozpoczęciem przetargu. – Na razie mamy takie informacje, że ma to być 17,5 procent maksymalnej kwoty, jaka może być przeznaczona na gigafabrykę. Natomiast jakie będą konkretne wyliczenia Komisji Europejskiej – tego nie wiemy. Nadal jest bardzo dużo niewiadomych. Jednocześnie jest oczekiwanie, żeby państwa członkowskie zagwarantowały wcześniej, że mają środki – wskazał wiceszef Ministerstwa Cyfryzacji.
Pytany, czy takie zasady faworyzują najbogatsze państwa w Unii Europejskiej, Standerski skomentował, że „zdecydowanie jest to pójście na skróty”, na co państwa europejskie „nie zasługują”.
Na pytanie, czy do przetargu europejskiego na gigafabryki będą dopuszczone światowe big techy, wiceminister odpowiedział, że resort „nie znajduje teraz w propozycji przepisów Komisji Europejskiej wyłączenia firm spoza Unii Europejskiej”.
Rozmówca PAP powiedział, że „nie chce przesądzać”, czy na decyzję Komisji Europejskiej mógł mieć wpływ lobbing big techów, ponieważ „nikogo nie złapał za rękę”. – Natomiast z pewnością jest to ograniczenie odważnej wizji, którą Komisja Europejska miała jeszcze na początku tego roku. Wizji, którą oceniałem jako przełomową, bo moim zdaniem to był plan na zupełnie nowe otwarcie w ramach inwestycji w Unii Europejskiej. Ze smutkiem przyjąłem to, że Komisja ogranicza swoje plany, bo to jest moim zdaniem ze szkodą dla dalszego rozwoju Unii Europejskiej – mówił.
Przekazał, że Polska nadal będzie opowiadać się za tworzeniem gigafabryk w ramach europejskich konsorcjów. – Będziemy zapraszać też inne państwa, żeby wspierały to stanowisko. Natomiast to Komisja Europejska ma inicjatywę ustawodawczą i to jest jej przewaga nad innymi instytucjami – zauważył.
Odnosząc się do szans, jakie będzie miał polski projekt po zmianie zasad, wiceminister ocenił, że „zadanie jest teraz dużo trudniejsze”, ale – jak zapewnił – Ministerstwo Cyfryzacji „będzie robić wszystko, żeby oferta z Polski była jak najlepsza”. – Przypomnę, że nie dawano nam większych szans na fabrykę sztucznej inteligencji, a budujemy dwie. Nie jest to więc pierwsze wyzwanie, któremu stawiamy czoła – podsumował.
Standerski przekazał, że na początku stycznia planowane jest spotkanie z przedstawicielami Ministerstwa Finansów dotyczące budżetu na gigafabrykę. Natomiast oficjalnie przepisy Komisji Europejskiej w sprawie gigafabryk mają ukazać się w drugiej połowie stycznia.
Z informacji przekazanych przez wiceministra cyfryzacji wynika, że w pierwotnym projekcie wkład Polski w bałtycką gigafabrykę miał wynieść około 550 mln euro, ale nie jednorazowo, tylko w dłuższej perspektywie czasowej – od 2027 roku do roku 2031.
Komisja Europejska dopuszczała dwie duże lokalizacje i bliżej nieokreśloną liczbę mniejszych „anten”. Natomiast Ministerstwo Cyfryzacji rozważało stworzenie pierwszego ośrodka w jednej z pięciu lokalizacji w Polsce: w Poznaniu (główny zgłaszający to spółka Beyond.pl), we Wrocławiu (Politechnika Wrocławska), w Warszawie (Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego), w Krakowie (Nowa Huta Przyszłości SA) i w Skawinie (miasto w województwie małopolskim, główny zgłaszający to spółka Polcom). Te lokalizacje zostały wybrane z 10 zgłoszeń na podstawie analizy między innymi dostępności infrastruktury technicznej na działce czy dostępu do sieci energetycznej w mocy co najmniej 25 MW.
– Patrzyliśmy też na dostęp do infrastruktury twardej, jak lotnisko i drogi pożarowe. Zwracaliśmy również uwagę na certyfikaty, jeżeli chodzi na przykład o efektywność energetyczną, kwestię fizycznego zabezpieczenia, połączenia światłowodów i tak dalej. Na 10 lokalizacji 5 miało u siebie zrealizowane ponad połowę wymaganych parametrów – powiedział Standerski. Po zaakceptowaniu wniosku w sprawie bałtyckiej gigafabryki przez Komisję Europejską resort miał ruszyć z formalnym konkursem na wybór pierwszej lokalizacji.
Standerski odniósł się także do obaw mieszkańców dotyczących hałasu, spalin oraz wysokiego zużycia wody i energii przez centra danych planowane przez prywatne firmy, między innymi w gminie Michałowice w województwie mazowieckim. Zapewnił, że „przy wyborze lokalizacji pod projekty takie jak gigafabryka starano się wybierać tereny oddalone od skupisk ludności, obszary przemysłowe lub miejsca, gdzie infrastruktura tego typu już istnieje i można ją rozbudować”.
– Ostateczne decyzje o pozwoleniach na budowę i ocenie wpływu na środowisko w konkretnym miejscu, na przykład na ochronę rzek, należą do organów lokalnych, takich jak starosta czy wojewoda. Jeśli pojawi się jakiś protest mieszkańców, a odpowiedni organ stwierdzi, że nie można budować gigafabryki na danym terenie, to Ministerstwo Cyfryzacji dostosuje się do takiej decyzji – zapewnił Standerski.
W lutym bieżącego roku szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosiła, że unijny fundusz InvestAI, z budżetem w wysokości 20 mld euro, sfinansuje pięć gigafabryk sztucznej inteligencji w Unii Europejskiej. W czerwcu tego roku 16 państw członkowskich, w tym Polska, wysłało 76 wstępnych wniosków w tej sprawie. Pierwotnie Komisja Europejska miała zaprosić państwa do składania oficjalnych wniosków pod koniec 2025 roku.
Według wniosku w sprawie Baltic AI GigaFactory inwestycja miała kosztować 3 mld euro, czyli około 12,7 mld zł. 65 procent tej kwoty miało pochodzić z sektora prywatnego, a 35 procent – z sektora publicznego, z czego w połowę (17,5 procent) zapewnić miała Polska, Litwa, Łotwa i Estonia, a drugą połowę (17,5 procent)- Komisja Europejska.
Komisja Europejska na swojej stronie internetowej wskazała, że fabryki sztucznej inteligencji to dynamiczne ekosystemy, które wspierają innowacje, współpracę i rozwój w dziedzinie AI. Na terenie Unii Europejskiej ma ich powstać 13. W Polsce pierwsza fabryka AI powstaje w Akademickim Centrum Komputerowym Cyfronet AGH w Krakowie (Gaia AI Factory), a druga o nazwie Piast-AI ma powstać w Poznaniu. (30.12.2025)
Odpowiedzialność redakcyjną za publikację ponosi PAP.
