Have the article read by OpenAI (Beta). Please note that AI translations may take some time to process.

Główną odpowiedzią na obniżenie cen energii jest przejście w większym stopniu na energię niskoemisyjną, czyli energię jądrową i odnawialną – powiedziała po szczycie w Brukseli przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Jak podkreśliła, ceny napędzają paliwa kopalne, które UE importuje.

Jednym z głównych tematów szczytu była poprawa konkurencyjności europejskiej gospodarki.

Von der Leyen, relacjonując szczyt, powiedziała, że w tym kontekście poruszono trzy tematy przekrojowe. Pierwszym z nich była energia, drugim – uproszczenie przepisów, a trzecim – budowa unii oszczędnościowo-inwestycyjnej.

„I myślę, że była to bardzo interesująca debata, ponieważ było jasne, patrząc na ceny energii, że główną odpowiedzią na obniżenie cen energii jest przejście w większym stopniu na energię niskoemisyjną, czyli energię jądrową i odnawialną, ponieważ to paliwa kopalne, które importujemy, są czynnikiem napędzającym ceny” – powiedziała.

Komisja Europejska w polityce energetycznej jest „neutralna technologicznie”, co oznacza, że decyzję o tym, skąd dostarczać energię, podejmuje każdy kraj UE. Energia nuklearna była do tej pory najbardziej kontrowersyjnym źródłem ze względu na silny podział wśród krajów UE – klubowi przyjaciół atomu przewodzi Francja, a grupie jej przeciwników Niemcy. Obecnie KE rozpatruje wniosek Polski o pomoc publiczną dla pierwszej elektrowni jądrowej w naszym kraju.

W „Czystym Ładzie Przemysłowym”, nowej strategii KE dotyczącej rozwoju europejskiego przemysłu, którą von der Leyen prezentowała liderom w czwartek, znajduje się propozycja wsparcia dla budowy małych reaktorów modułowych, tzw. SMR.

Przywódcy państw Unii Europejskiej w czwartek wieczorem na szczycie rozmawiali też o obronności. Wezwali do szybkiego wdrożenia planu dozbrajania Wspólnoty w ciągu najbliższych pięciu lat. Punktem wyjścia dla dyskusji była tzw. biała księga na temat obronności, którą Komisja Europejska zaprezentowała w środę, a która doprecyzowuje plan dozbrajania Europy zaproponowany na poprzednim szczycie UE 6 marca przez von der Leyen.

Jednym z jego filarów są pożyczki w wysokości do 150 mld euro, o które będą mogły wnioskować kraje członkowskie oraz Ukraina (a także m.in. Szwajcaria i Norwegia). Elementem planu jest też uruchomienie tzw. klauzuli ucieczki, co pozwala państwom członkowskim zwiększyć wydatki na obronę bez uruchamiania wobec nich przez Brukselę procedury nadmiernego deficytu.

„Chcemy wydawać więcej razem, chcemy wydawać lepiej i chcemy wydawać więcej po europejsku” – uzasadniała na konferencji po szczycie te działania von der Leyen.

Podkreśliła fakt, że Ukraina i jej przemysł zbrojeniowy będą mogły uczestniczyć we wspólnych zamówieniach w ramach programu pożyczek. „Otworzymy również możliwość dla stowarzyszonych krajów partnerskich, aby dołączyły” – dodała. „Na koniec uwolnimy siłę budżetu UE, aby ci, którzy tego chcą dobrowolnie, mogli uelastycznić swoje fundusze spójności dla inwestycji w obronność” – podkreśliła.

W przyjętych konkluzjach znalazł się zapis, że silniejsza Unia Europejska w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony przyczyni się do zwiększenia bezpieczeństwa globalnego i transatlantyckiego oraz będzie uzupełnieniem NATO, które pozostaje dla państw będących członkami Sojuszu fundamentem ich zbiorowej obrony.

W czwartek po raz drugi na szczycie UE zapisy dotyczące wsparcia dla Ukrainy zostały przyjęte nie jednomyślnie, lecz przez 26 przywódców. Weto w tej sprawie złożyły Węgry. W konkluzjach znalazło się odniesienie do inicjatywy dalszego wsparcia wojskowego dla Ukrainy.

Szef Rady Europejskiej, Antonio Costa, był pytany o ten sprzeciw Budapesztu na wspólnej konferencji z von der Leyen. „Węgry mają inne stanowisko niż pozostałe 26 krajów, jeśli chodzi o to, jak wspierać Ukrainę w osiągnięciu pokoju. Musimy szanować różnice, jednak nie możemy być blokowani, ponieważ Węgry myślą inaczej niż wszyscy inni. Musimy dalej działać, działać i to właśnie robimy” – odparł. (21.03.2025)

Odpowiedzialność redakcyjną za publikację ponosi PAP.